Po skończeniu moich pierwszych praktyk, które odbyłam na moich studiach, mogę powiedzieć jedno - naprawdę dużo można zrobić!
Tylko trzeba się pokręcić wszędzie, podpytywać, prosić i naprawdę można wynieść dużo pożytecznych rzeczy. Na oddziałach, na których mieliśmy praktyki (każda grupa gdzie indziej) ćwiczyliśmy to, czego nauczyliśmy się w ciągu minionego semestru. Ścieliliśmy łóżka, myliśmy pacjentów. Nastąpiło zderzenie podręcznikowości wraz z rzeczywistością. Mogliśmy wreszcie poczuć się potrzebne i zwyczajnie pomóc innym ludziom. To z pewnością pomogło zweryfikować to, czy chcemy pozostać na tym kierunku, czy też nie.
Moje odczucia, co do praktyk są jak najbardziej pozytywne. Co prawda na pewno mniej się u mnie działo, niż u moich znajomych, które miały praktyki na oddziale chirurgicznym, ale nie będę narzekać. Każdy oddział ma swój własny rytm, wady i zalety. Dlatego właśnie praca w sektorze medycznym jest o tyle plastyczna, że każdy może się w czymś odnaleźć.
Miałam również przyjemność zapoznać się z koleżankami z ostatniego roku licencjatu. Warto posłuchać, co mają do powiedzenia, ponieważ przechodziły to samo, co my i to wcale nie tak dawno temu. Różnica jednak jest kolosalna. One posiadają już pewien bagaż doświadczeń, z którego mogą czerpać, aby lepiej wykonywać swoją pracę. My swój dopiero tworzymy i będziemy robić to przez całą resztę naszego życia zawodowego.
Na praktyki nie musieliśmy zabierać nic szczególnego, tylko jakiś notesik wraz z długopisami i oczywiście mundurek.
Komentarze
Prześlij komentarz