Post spóźniony, ale jednak jest. Drugi semestr zaczął się już wczoraj i dzisiaj dopiero jest drugi dzień, a ja już mam dosyć. Jednak to nie jest post o mnie, ale o studiach. Drugi semestr jest intensywniejszy od pierwszego, ponieważ już wiemy, co i jak, więc nie możemy nic zwalić na to, że nic nie wiemy. Do tego dochodzi nowa wiedza i połączenie tego ze wszystkim, co już poznaliśmy do tej pory. Również przedmioty są znacznie trudniejsze. Farmakologia, fizjologia, patologia, same rzeczy, których nie da się nauczyć w pięć minut. Plan lekcji również nie powala. Dwa dni kończę po dwudziestej, a w większość z nich idę na 7:30. Czasami długość między ostatnimi zajęciami jednego dnia, a kolejnym następnego wynosi 11 godzin. To nie jest dobre. Może przyjdą jakieś zmiany? Kto wie... Tymczasem po tej krótkiej notce, zapraszam za tydzień. Pewnie zbierze się coś ciekawego.