Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Drugi semestr

Post spóźniony, ale jednak jest. Drugi semestr zaczął się już wczoraj i dzisiaj dopiero jest drugi dzień, a ja już mam dosyć. Jednak to nie jest post o mnie, ale o studiach. Drugi semestr jest intensywniejszy od pierwszego, ponieważ już wiemy, co i jak, więc nie możemy nic zwalić na to, że nic nie wiemy. Do tego dochodzi nowa wiedza i połączenie tego ze wszystkim, co już poznaliśmy do tej pory. Również przedmioty są znacznie trudniejsze. Farmakologia, fizjologia, patologia, same rzeczy, których nie da się nauczyć w pięć minut. Plan lekcji również nie powala. Dwa dni kończę po dwudziestej, a w większość z nich idę na 7:30. Czasami długość między ostatnimi zajęciami jednego dnia, a kolejnym następnego wynosi 11 godzin. To nie jest dobre. Może przyjdą jakieś zmiany? Kto wie... Tymczasem po tej krótkiej notce, zapraszam za tydzień. Pewnie zbierze się coś ciekawego.

Pierwszy semestr - co i jak?

Łatwo nie jest, prawdopodobnie wiele razy każdy student pielęgniarstwa będzie myślał, żeby rzucić te studia. Są chwile, kiedy każdy ma swój limit. Ważne aby wiedzieć kiedy odpuścić. Pokrótce opiszę każdy przedmiot w pierwszym semestrze, ponieważ każdy zasłużył na odrobinę uwagi. Anatomia   - dzieliła się na część wykładową i ćwiczeniową. Wykłady miały to do siebie, że były stosunkowo jasne, pomijając czerwone literki na równie czerwonym tle. Ktoś jeszcze musi popracować nad robieniem prezentacji. Wykłady pomogły nam w przygotowaniu do ćwiczeń, na które powinniśmy być przygotowani i mogę powiedzieć, że moja grupa się do tego przykładała. Na ćwiczeniach byliśmy podzieleni na bodajże pięć, czy sześć grup, każda w innym prosektorium. Na zajęciach obowiązywały fartuchy. To właśnie na tych zajęciach mogliśmy obejrzeć to, o czym słyszeliśmy na wykładach, jak również uzupełnić wiedzę. Aby podejść do egzaminu trzeba zaliczyć dwa kolokwia, a ostateczna ocena w indeksie jest równa ocenie zdo

Jeden za mną, pięć przede mną

Jak można się domyślić w tytule posta chodzi mi o semestry. Semestr jesienno-zimowy na UMP oficjalnie się dla mnie zakończył, mimo że z przedmiotów na nim mnie obowiązujących zostały mi jeszcze dwa egzaminy. Z psychologii i zdrowia publicznego. Chciałabym wam nakreślić pokrótce jak przebiegła mi nauka w ciągu tych niecałych pięciu miesięcy na uczelni.  Jak to mówią "Przygotuj się na najgorsze, miej nadzieję na najlepsze." Właśnie z takim założeniem poszłam na studia. Wiedziałam z czym muszę się zmierzyć, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Plan będzie przeładowany, godziny zajęć nie będą jakoś super i ogólnie może być nawet tragicznie. Mimo to zupełnie inaczej jest doświadczyć tego na własnej skórze. Nawet ja - opisując to Wam teraz - nie przygotuję Was na wszystko. Niektóre rzeczy po prostu trzeba przeżyć samodzielnie, bo dopiero wtedy nabierają sensu. Na roku miało nas być stu pięćdziesięciu. Teraz jest nas około stu trzydziestu sześciu. Może nawet i mniej. Parę osób

Jak to jest z tymi praktykami?

Po skończeniu moich pierwszych praktyk, które odbyłam na moich studiach, mogę powiedzieć jedno - naprawdę dużo można zrobić! Tylko trzeba się pokręcić wszędzie, podpytywać, prosić i naprawdę można wynieść dużo pożytecznych rzeczy. Na oddziałach, na których mieliśmy praktyki (każda grupa gdzie indziej) ćwiczyliśmy to, czego nauczyliśmy się w ciągu minionego semestru. Ścieliliśmy łóżka, myliśmy pacjentów. Nastąpiło zderzenie podręcznikowości wraz z rzeczywistością. Mogliśmy wreszcie poczuć się potrzebne i zwyczajnie pomóc innym ludziom. To z pewnością pomogło zweryfikować to, czy chcemy pozostać na tym kierunku, czy też nie. Moje odczucia, co do praktyk są jak najbardziej pozytywne. Co prawda na pewno mniej się u mnie działo, niż u moich znajomych, które miały praktyki na oddziale chirurgicznym, ale nie będę narzekać. Każdy oddział ma swój własny rytm, wady i zalety. Dlatego właśnie praca w sektorze medycznym jest o tyle plastyczna, że każdy może się w czymś odnaleźć. Miałam równi