Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Problemy

Problem z ludźmi jest taki, że jeżeli jedna osoba ma swoje zdanie to istnieje większe prawdopodobieństwo na to, że ktoś się z nią nie zgodzi. A jeżeli jeszcze to zdanie ma więcej niż jedną osobę, która jest na nie, to porażka jest gwarantowana. Dlaczego o tym wspominam? No cóż, wiele się słyszy o tym, że pielęgniarki siebie nie wspierają... Szczerze? Idąc na studia uważałam, że to bujdy, bo kto się przejmuje takimi słowami od osób, które nie wiedzą nic o tym zawodzie. Ale kurczę, chyba coś w tym jest. Nie chcę generalizować, bo to jest dosyć krzywdzące, ale hmm... co tu się oszukiwać, nie jest najlepiej. Pielęgniarstwo jest zdecydowanie zdominowane przez kobiety, a trzeba przyznać nam jedno - jesteśmy strasznie zazdrosne. Czasami zazdrość może mieć na nas pozytywny wpływ, możemy się rozwijać przez rywalizację, ale oczywiście tą zdrową... może również negatywnie wpływać. Przez to można stracić poczucie sensu doskonalenia samego siebie, utracić nawet cel... a kim jesteśmy bez niego?

Jak znaleźć siłę?

To już jest ten moment wysycenia organizmu stresem. Nie wiem jak, ale moje oceny już poleciały na łeb na szyję i nie wiem dlaczego. Fizjologia pokonała większość z nas. Tylko nieliczni zdali kolokwium. U mnie w grupie są to tylko trzy osoby, także w skali roku możemy mówić o jakichś dwudziestu osobach. Również zaczyna być nieciekawie w związku z zbliżającym się końcem roku i egzaminami. Chyba nigdy wcześniej nie widziałam tyle jadu i wzajemnych oskarżeń, jak teraz na studiach. Wiem, że muszę znaleźć czas żeby się uczyć na to wszystko i jakoś pozdawać na przyzwoitych ocenach, co będzie mega wyzwaniem. Już nie umiem powiedzieć ile osób chce zrezygnować, ale jest ich mnóstwo. Coś czuje, że mój rocznik zostanie jeszcze bardziej przetrzebiony niż poprzedni. Moja misja to do świąt się podciągnąć i ogólnie wytrzymać. Odpowiadając na pytanie zawarte w samym tytule... nie ma na to jednej poprawnej odpowiedzi. Można się jeszcze bardziej starać, można odpuścić, można szukać wsparcia u blis

Decyzje

Z pewnością muszę przyznać, że ten tydzień i następny będą jednymi z najbardziej intensywnych w tym miesiącu. Co jest tego powodem? Kolokwium z fizjologii, kolejny kolos z pp, tym razem z wkłuć, więc robi się ciekawie. Do tego referaty, projekty, nowe przedmioty, o których już krążą plotki. Nie ma co, to się nazywa studiowanie, haha. Prawie zapomniałabym o poście, mówiłam "muszę napisać", ale zawsze zapominałam. Kiedyś pewnie zgubię głowę. Dzisiaj chciałabym napisać parę słów o dylematach. Chyba każdy jakiś miał w swoim życiu. Jeżeli jednak tak nie było (w co wątpię), a czytasz te słowa, to wiedz, że na tym kierunku tyle ludzi wątpi, że powinniśmy już dawno być okrzyknięci filozofami. W tym miesiącu kryzysów miałam wiele, a pewnie do czerwca pojawią się ich miliony. Mimo tego nadal się męczę i... może się odnajdę? Boję się zapeszać. Pamiętajcie, żeby się nie poddawać, bo to jest klucz do sukcesu!

Lenistwo - największy wróg

Bywa i tak, że czasami nachodzi nas lenistwo. Bardzo okrutne, bo czai się, czeka na dogodny moment, który dla nas nigdy nie będzie dogodny i bęc! Już leń jest z nami i tak szybko się nie rozstanie. A tu egzaminy, zaliczenia, kolokwia, referaty, jednym słowem wszystko, a nam się nic nie chce. Moglibyśmy po prostu patrzeć w sufit i liczyć gwiazdy na nocnym niebie, ale ostatnią rzeczą, której byśmy się podjęli byłoby zerknięcie do podręcznika. Tak moi mili, złapał mnie leń. I to taki potężny, więc mam nadzieję, że wkrótce mnie opuści, ponieważ marzec i kwiecień są najbardziej intensywnymi miesiącami moim zdaniem. Nie wiem dlaczego tak jest, ale pierwszy semestr naprawdę nie był zły, patrząc z perspektywy czasu. Oczywiście codziennie kończyliśmy dość późno jak na moje standardy, ale był luźny. Pełen dietetyki, filozofii i innych odmóżdżaczy, których brakuje mi teraz. Mam na to naprawdę efektowny miks wszystkich trudnych przedmiotów, jak farmakologia i fizjologia, które mogły wejść za

Nie ma ja, jesteśmy my

W dzisiejszym poście chciałabym zwrócić uwagę na jedną kwestię, która według mnie jest bardzo ważna, jeżeli chodzi o zawód pielęgniarki, ale nie tylko. O co mi chodzi? Mianowicie o to, że często myślimy w czasie studiów tylko o sobie, liczymy na własne zyski i po prostu, nie oszukujmy się, jesteśmy egoistami. Mogłoby się wydawać, że na pielęgniarstwo idą sami altruiści, chcący pomagać innym i zbawiać świat, jednak nic bardziej mylnego. Myślałam, że na poprzednich latach mojej edukacji spotkałam już różne typy ludzi, jednak to właśnie na tych studiach napotkałam prawdziwe granie na siebie. Wszystko to jest pokryte troską, "pomaganiem" sobie, jednak nic bardziej mylnego. Wystarczy zaledwie chwila, aby wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wzajemne obwinianie się, plotkowanie o różnych grupach... Nie widzę w tym sensu.  Sama wiem, że nie jestem ideałem i również po części sama jestem przykładem tego zachowania. Mimo tego staram się to powstrzymywać, nigdy bezpod