Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Drugi semestr - co i jak?

Przychodzę z oczekiwanym postem związanym z przedmiotami w drugim semestrze. O tutaj macie możliwość przeczytania o zajęciach, które są w pierwszym semestrze [ klik ] Przechodząc do meritum... Drugi semestr jest trudniejszy niż pierwszy i można to powiedzieć przez wzgląd na kobyły, jakimi są fizjologia i farmakologia. W pierwszym semestrze jedynym trudnym przedmiotem, który kończył się egzaminem była anatomia, ale i ona wypada dużo łatwiej na tle dwóch wyżej wymienionych. Podobnie jak w poprzednim semestrze przedmiotów mamy piętnaście: dziesięć nowych i pięć, które pojawiły się już w pierwszym, czyli angielski, podstawy pielęgniarstwa, wprowadzenie do pielęgniarstwa, etyka i podstawowa opieka zdrowotna czyli tzw. POZ. Fizjologia - ten przedmiot dla mnie był bardzo ciekawy. Zajęcia odbywały się w grupach podobnych do seminaryjnych, ale nieco pozmienianych z pewnością na wzgląd, że lista faktycznych studentów różniła się od tych na listach. Na ćwiczeniach poznawaliśmy układy czł

Koniec

Czerwiec jest najgorszy. To miesiąc, gdy wszystko zwala ci się na głowę. To miesiąc, gdy już nic ci się nie chce, a ostatnie czego pragniesz to kolejne zaliczenie czy egzamin. Przepraszam bardzo za ten długi okres posuchy na blogu. Kilkakrotnie wchodziłam tutaj, ale nie umiałam ubrać w słowa, tego, co przychodziło mi do głowy. Ten rok się skończył, zdałam wszystkie egzaminy, nie mam żadnych poprawek, więc mogę rozpocząć wakacje z pełnym tego słowa znaczeniem. Maturzyści! Wiem, że ogłoszenie wyników już niedługo, że czekacie na wiadomość, jak poszła wam matura. Pamiętajcie jednak, że wyniki to nie wszystko, jeżeli coś wam się nie udało, możecie spróbować jeszcze raz zdawać maturę za rok. Świat się nie skończy, mimo że parę osób może wam tak mówić. Blog ten miał pomóc przeżyć pierwszy rok na studiach. Postaram się zrobić jeszcze notkę o przedmiotach z drugiego semestru, ale to za tydzień. Odpoczywajcie!

Po długim czasie

Długo tu mnie nie było, kajam się z tego powodu. Powiedzmy, że ten okres jest bogaty w załamania psychiczne i fizycznie. Nie najlepiej się czuję, dlatego też nie miałam sił, by skrobnąć parę słów. Do wszystkich przyszłych studentów mam apel i ogromną prośbę. Wybierzcie odpowiedni dla siebie kierunek, wybierzcie mądrze i zrozumcie w czym jesteście dobrzy. Uczcie się tego, co jest dla was interesujące i nie marnujcie czasu na inne rzeczy. Przede wszystkim jednak pamiętajcie, że ściąganie na studiach jest dla mnie bezsensowne. Z jakiegoś powodu ten przedmiot jest na waszym kierunku. Może jest mniej potrzebny, ale jednak nadal ważny. Wiedza, która nie pozostaje w głowie, jest niczym. Nie chcemy mieć pustej głowy. Nie ocena jest ważna, ale to co w tej głowie zostaje.

Mała prywata

Jeden egzamin już z głowy i kolokwium również. Na razie wszystko zdane w pierwszym terminie, więc radość jest nie do opisania.  Przed maturą na różnych forach czytałam od studentów różnych kierunków, że powinniśmy cieszyć się maturą, bo mamy na nią aż całe trzy lata, by się nauczyć. Twierdzili, że matura to pikuś, a my zbywaliśmy te słowa... No cóż, teraz mogę z pełną świadomością powiedzieć, że to nie był jednak bullshit. Przychodzi mi to z wielkim trudem, ale naprawdę... Kiedy szóstego maja wszędzie trąbili o maturach mi w głowie pozostawała jedna myśl - Pisałabym po raz drugi, byle nie mieć sesji.  I to całkowita prawda.  Na egzaminy nie mamy tyle czasu, trzeba wiecznie być na coś przygotowanym, więc efektywna nauka to coś niezwykle dziwnego. Sama jestem dość ambitną osobą, ale te studia nauczyły mnie, a może raczej nadal uczą sztuki odpuszczania sobie. Odpuściłam sobie super ocenę z farmakologii. To nie było dla mnie, ponieważ chciałam wszystko ogarnąć. I w sumie wyszł

Sesja!

Nienawidzę sesji, nienawidzę farmakologii, jak zdam ją to nie wiem co zrobię. Oto, co mam w głowie od ponad tygodnia. Niby na UMP mamy sesję ciągłą i powinno to zapobiegać załadowaniu wszystkich egzaminów w jednym czasie, ale tak nie jest. Przedmioty kończą się w podobnym czasie, więc i tak zaliczenia z nich odbywają się jedno po drugim.  Zupełnie jak w liceum. Kilka w jednym tygodniu. Aktualnie jestem na skraju załamania nerwowego i za tydzień o tej porze będę w fazie krytycznej popijać ją meliską i diazepamem. Zaiste powiadam Wam, takie jest życie studenta.

Co nieco o rekrutacji

Witam wszystkich cieplutko, bo za oknem aura nie sprzyja. W dzisiejszym poście chciałabym się skupić na rekrutacji na UMP. Maturzystom życzę zdanej matury i trzymam kciuki. Osobom, które chciałyby wybrać się na pielęgniarstwo, chciałabym powiedzieć, że progi są naprawdę niskie. Ale pozbądźcie się myśli, że przez to studia są łatwe - nie! Powiedziałabym, że jest to nawet specjalny zabieg.  Dostać się jest naprawdę łatwo, ale gorzej przychodzi z utrzymaniem się na tych studiach. W roku akademickim 2018/2019 próg na pielęgniarstwo wynosił poniżej 30% przy rozszerzonej/podstawowej biologii (sprzed 2015 r.) i podstawowej matematyce. W tym roku chętnych było 298 na 150 miejsc, co dało prawie dwóch chętnych na jedno miejsce.  Jak widać próg naprawdę niski, ale jak już mówiłam, to nie świadczy o łatwości kierunku. Przy rejestrowaniu należy uiścić opłatę w wysokości 85 złotych, na konto bankowe, które zostaje podane na odpowiedniej stronie. Należy również dołączyć zwykłe zdjęcie dowodo

Przed majówką

He, witam wszystkich po świętach! Przed nami majówka, więc można zregenerować siły i znaleźć czas na naukę. Maturzystom życzę zdanej matury i bezstresowego podejścia. Co ze mną? Przepraszam za małą nieregularność, ale było intensywnie i znowu tak będzie. Kiedy patrzę na swój plan na maj i czerwiec... Może i plan się rozluźnił, ale ile zaliczeń i egzaminów. Ohoho, naprawdę dużo, a to jeszcze nie wszystkie terminy. Z pewnością najważniejsze dla mnie są fizjologia, farmakologia i badania fizykalne. Chciałabym zdać wszystko za pierwszym terminem i mieć spokój. Jeżeli przetrwacie ten rok, powtarzam Wam, to będziecie mistrzami. Już nic Was nie powstrzyma. Zbliżają się terminy składania papierów, więc nie pozostaje mi nic innego jak zachęcenie Was do tego kierunku. W następnych postach postaram się napisać coś w temacie rekrutacji na UMP i niezbędnika (według mnie na studia pielęgniarskie). Chciałabym Was również zachęcić do pójścia na Avengers: Endgame... Co za emocje <3 Weźcie dużo

Święta Wielkanocne

Z okazji Wielkanocy życzę Wam wszystkim dużo zdrowia, szczęścia, wypoczynku, samych dobrych decyzji podjętych w życiu, tego abyście mieli pewność wykonywanych działań, ponieważ każdy tego potrzebuje. Spędźcie te wyjątkowe dni z bliskimi i cieszcie się tym, co macie. Wasza Poszukująca

Problemy

Problem z ludźmi jest taki, że jeżeli jedna osoba ma swoje zdanie to istnieje większe prawdopodobieństwo na to, że ktoś się z nią nie zgodzi. A jeżeli jeszcze to zdanie ma więcej niż jedną osobę, która jest na nie, to porażka jest gwarantowana. Dlaczego o tym wspominam? No cóż, wiele się słyszy o tym, że pielęgniarki siebie nie wspierają... Szczerze? Idąc na studia uważałam, że to bujdy, bo kto się przejmuje takimi słowami od osób, które nie wiedzą nic o tym zawodzie. Ale kurczę, chyba coś w tym jest. Nie chcę generalizować, bo to jest dosyć krzywdzące, ale hmm... co tu się oszukiwać, nie jest najlepiej. Pielęgniarstwo jest zdecydowanie zdominowane przez kobiety, a trzeba przyznać nam jedno - jesteśmy strasznie zazdrosne. Czasami zazdrość może mieć na nas pozytywny wpływ, możemy się rozwijać przez rywalizację, ale oczywiście tą zdrową... może również negatywnie wpływać. Przez to można stracić poczucie sensu doskonalenia samego siebie, utracić nawet cel... a kim jesteśmy bez niego?

Jak znaleźć siłę?

To już jest ten moment wysycenia organizmu stresem. Nie wiem jak, ale moje oceny już poleciały na łeb na szyję i nie wiem dlaczego. Fizjologia pokonała większość z nas. Tylko nieliczni zdali kolokwium. U mnie w grupie są to tylko trzy osoby, także w skali roku możemy mówić o jakichś dwudziestu osobach. Również zaczyna być nieciekawie w związku z zbliżającym się końcem roku i egzaminami. Chyba nigdy wcześniej nie widziałam tyle jadu i wzajemnych oskarżeń, jak teraz na studiach. Wiem, że muszę znaleźć czas żeby się uczyć na to wszystko i jakoś pozdawać na przyzwoitych ocenach, co będzie mega wyzwaniem. Już nie umiem powiedzieć ile osób chce zrezygnować, ale jest ich mnóstwo. Coś czuje, że mój rocznik zostanie jeszcze bardziej przetrzebiony niż poprzedni. Moja misja to do świąt się podciągnąć i ogólnie wytrzymać. Odpowiadając na pytanie zawarte w samym tytule... nie ma na to jednej poprawnej odpowiedzi. Można się jeszcze bardziej starać, można odpuścić, można szukać wsparcia u blis

Decyzje

Z pewnością muszę przyznać, że ten tydzień i następny będą jednymi z najbardziej intensywnych w tym miesiącu. Co jest tego powodem? Kolokwium z fizjologii, kolejny kolos z pp, tym razem z wkłuć, więc robi się ciekawie. Do tego referaty, projekty, nowe przedmioty, o których już krążą plotki. Nie ma co, to się nazywa studiowanie, haha. Prawie zapomniałabym o poście, mówiłam "muszę napisać", ale zawsze zapominałam. Kiedyś pewnie zgubię głowę. Dzisiaj chciałabym napisać parę słów o dylematach. Chyba każdy jakiś miał w swoim życiu. Jeżeli jednak tak nie było (w co wątpię), a czytasz te słowa, to wiedz, że na tym kierunku tyle ludzi wątpi, że powinniśmy już dawno być okrzyknięci filozofami. W tym miesiącu kryzysów miałam wiele, a pewnie do czerwca pojawią się ich miliony. Mimo tego nadal się męczę i... może się odnajdę? Boję się zapeszać. Pamiętajcie, żeby się nie poddawać, bo to jest klucz do sukcesu!

Lenistwo - największy wróg

Bywa i tak, że czasami nachodzi nas lenistwo. Bardzo okrutne, bo czai się, czeka na dogodny moment, który dla nas nigdy nie będzie dogodny i bęc! Już leń jest z nami i tak szybko się nie rozstanie. A tu egzaminy, zaliczenia, kolokwia, referaty, jednym słowem wszystko, a nam się nic nie chce. Moglibyśmy po prostu patrzeć w sufit i liczyć gwiazdy na nocnym niebie, ale ostatnią rzeczą, której byśmy się podjęli byłoby zerknięcie do podręcznika. Tak moi mili, złapał mnie leń. I to taki potężny, więc mam nadzieję, że wkrótce mnie opuści, ponieważ marzec i kwiecień są najbardziej intensywnymi miesiącami moim zdaniem. Nie wiem dlaczego tak jest, ale pierwszy semestr naprawdę nie był zły, patrząc z perspektywy czasu. Oczywiście codziennie kończyliśmy dość późno jak na moje standardy, ale był luźny. Pełen dietetyki, filozofii i innych odmóżdżaczy, których brakuje mi teraz. Mam na to naprawdę efektowny miks wszystkich trudnych przedmiotów, jak farmakologia i fizjologia, które mogły wejść za

Nie ma ja, jesteśmy my

W dzisiejszym poście chciałabym zwrócić uwagę na jedną kwestię, która według mnie jest bardzo ważna, jeżeli chodzi o zawód pielęgniarki, ale nie tylko. O co mi chodzi? Mianowicie o to, że często myślimy w czasie studiów tylko o sobie, liczymy na własne zyski i po prostu, nie oszukujmy się, jesteśmy egoistami. Mogłoby się wydawać, że na pielęgniarstwo idą sami altruiści, chcący pomagać innym i zbawiać świat, jednak nic bardziej mylnego. Myślałam, że na poprzednich latach mojej edukacji spotkałam już różne typy ludzi, jednak to właśnie na tych studiach napotkałam prawdziwe granie na siebie. Wszystko to jest pokryte troską, "pomaganiem" sobie, jednak nic bardziej mylnego. Wystarczy zaledwie chwila, aby wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wzajemne obwinianie się, plotkowanie o różnych grupach... Nie widzę w tym sensu.  Sama wiem, że nie jestem ideałem i również po części sama jestem przykładem tego zachowania. Mimo tego staram się to powstrzymywać, nigdy bezpod

Drugi semestr

Post spóźniony, ale jednak jest. Drugi semestr zaczął się już wczoraj i dzisiaj dopiero jest drugi dzień, a ja już mam dosyć. Jednak to nie jest post o mnie, ale o studiach. Drugi semestr jest intensywniejszy od pierwszego, ponieważ już wiemy, co i jak, więc nie możemy nic zwalić na to, że nic nie wiemy. Do tego dochodzi nowa wiedza i połączenie tego ze wszystkim, co już poznaliśmy do tej pory. Również przedmioty są znacznie trudniejsze. Farmakologia, fizjologia, patologia, same rzeczy, których nie da się nauczyć w pięć minut. Plan lekcji również nie powala. Dwa dni kończę po dwudziestej, a w większość z nich idę na 7:30. Czasami długość między ostatnimi zajęciami jednego dnia, a kolejnym następnego wynosi 11 godzin. To nie jest dobre. Może przyjdą jakieś zmiany? Kto wie... Tymczasem po tej krótkiej notce, zapraszam za tydzień. Pewnie zbierze się coś ciekawego.

Pierwszy semestr - co i jak?

Łatwo nie jest, prawdopodobnie wiele razy każdy student pielęgniarstwa będzie myślał, żeby rzucić te studia. Są chwile, kiedy każdy ma swój limit. Ważne aby wiedzieć kiedy odpuścić. Pokrótce opiszę każdy przedmiot w pierwszym semestrze, ponieważ każdy zasłużył na odrobinę uwagi. Anatomia   - dzieliła się na część wykładową i ćwiczeniową. Wykłady miały to do siebie, że były stosunkowo jasne, pomijając czerwone literki na równie czerwonym tle. Ktoś jeszcze musi popracować nad robieniem prezentacji. Wykłady pomogły nam w przygotowaniu do ćwiczeń, na które powinniśmy być przygotowani i mogę powiedzieć, że moja grupa się do tego przykładała. Na ćwiczeniach byliśmy podzieleni na bodajże pięć, czy sześć grup, każda w innym prosektorium. Na zajęciach obowiązywały fartuchy. To właśnie na tych zajęciach mogliśmy obejrzeć to, o czym słyszeliśmy na wykładach, jak również uzupełnić wiedzę. Aby podejść do egzaminu trzeba zaliczyć dwa kolokwia, a ostateczna ocena w indeksie jest równa ocenie zdo

Jeden za mną, pięć przede mną

Jak można się domyślić w tytule posta chodzi mi o semestry. Semestr jesienno-zimowy na UMP oficjalnie się dla mnie zakończył, mimo że z przedmiotów na nim mnie obowiązujących zostały mi jeszcze dwa egzaminy. Z psychologii i zdrowia publicznego. Chciałabym wam nakreślić pokrótce jak przebiegła mi nauka w ciągu tych niecałych pięciu miesięcy na uczelni.  Jak to mówią "Przygotuj się na najgorsze, miej nadzieję na najlepsze." Właśnie z takim założeniem poszłam na studia. Wiedziałam z czym muszę się zmierzyć, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Plan będzie przeładowany, godziny zajęć nie będą jakoś super i ogólnie może być nawet tragicznie. Mimo to zupełnie inaczej jest doświadczyć tego na własnej skórze. Nawet ja - opisując to Wam teraz - nie przygotuję Was na wszystko. Niektóre rzeczy po prostu trzeba przeżyć samodzielnie, bo dopiero wtedy nabierają sensu. Na roku miało nas być stu pięćdziesięciu. Teraz jest nas około stu trzydziestu sześciu. Może nawet i mniej. Parę osób

Jak to jest z tymi praktykami?

Po skończeniu moich pierwszych praktyk, które odbyłam na moich studiach, mogę powiedzieć jedno - naprawdę dużo można zrobić! Tylko trzeba się pokręcić wszędzie, podpytywać, prosić i naprawdę można wynieść dużo pożytecznych rzeczy. Na oddziałach, na których mieliśmy praktyki (każda grupa gdzie indziej) ćwiczyliśmy to, czego nauczyliśmy się w ciągu minionego semestru. Ścieliliśmy łóżka, myliśmy pacjentów. Nastąpiło zderzenie podręcznikowości wraz z rzeczywistością. Mogliśmy wreszcie poczuć się potrzebne i zwyczajnie pomóc innym ludziom. To z pewnością pomogło zweryfikować to, czy chcemy pozostać na tym kierunku, czy też nie. Moje odczucia, co do praktyk są jak najbardziej pozytywne. Co prawda na pewno mniej się u mnie działo, niż u moich znajomych, które miały praktyki na oddziale chirurgicznym, ale nie będę narzekać. Każdy oddział ma swój własny rytm, wady i zalety. Dlatego właśnie praca w sektorze medycznym jest o tyle plastyczna, że każdy może się w czymś odnaleźć. Miałam równi

A sen? Co to?

Ten tydzień upłynął pod znakiem zaliczeń. Było strasznie ciężko i cóż, nie mam co się oszukiwać. Anatomia była nieprzewidywalna. Albo zdam, albo zabraknie mi punkt. Takie mam nastawienie, ale wiem, że nie tylko ja.  Zaliczenie z podstaw pielęgniarstwa to inna para kaloszy. Losowaliśmy to, co będziemy zdawać, a potem... A potem to wychodziło w praniu, jak bardzo nauczyliśmy się pielęgnowania chorego przez te pół roku. W ogóle jak to brzmi? Pół roku. To szmat czasu i naprawdę nie wiem, co mogę dodać. Jest ciężko. Każdego dnia, a szczególnie teraz gdy rozpoczęłam praktyki. Bałam się i nadal się boję, bo co jeżeli, to nie będzie to? Nie wiem, co mi zostanie. Na razie nie ocenię tego, jak było, ponieważ pierwszy dzień niczego nie weryfikuje, szczególnie, że nie mieliśmy dużo roboty. Kończę je za tydzień i wtedy to jakoś podsumuję.  Skończyłam już parę przedmiotów. Z pierwszego semestru zostało ich w sumie niewiele, bo chyba raptem trzy lub cztery. Cieszę się, że to już jest za mną i

Bardzo intensywnie, bardzo!

Mam nadzieję, że przeżyje ten dzień. Trzy egzaminy, bardzo fajne uczucie, polecam. Nie wiem za co się wziąć, co jest ważniejsze. A przecież jeszcze czekają mnie praktyki. Będzie ciekawie, będzie strasznie, będzie po prostu poważnie. Czuję jak pętla zaciska się wokół mnie i jest coraz gorzej. Doprawdy czasami nachodzi mnie myśl, że to jest ten moment, w którym powinnam zdecydować się zrezygnować. A wtedy patrzę tak na innych, oni jeszcze wytrzymują. Znajduje inne możliwości, kolejne opcje i trzymam się tego kurczowo. Czeka mnie angielski i to już jutro. Niby wszystko się wie, ale znając życie pewnie nie będzie już tak tęczowo. Piątek egzamin z anatomii. Przy 4 z obu kolokwiów czuję się pewnie, jednak egzamin to co innego. To wykładowca układa nam pytania, a ja nie miałam z nim ćwiczeń. Mam nadzieję, że zdam wszystko w pierwszych terminach. Biofizykę zdałam na 3.5 więc cieszę się przeokropnie.  Z tyłu głowy błąka mi się po głowie tylko jedno pytanie: Co jeśli zdam całą teorię, ale

Czyli zaczynamy od początku

Minął pierwszy tydzień po powrocie z przerwy świątecznej. Rozleniwiłam się jak nigdy i teraz ciężko mi wrócić na dawny kurs. Ten tydzień nie był jakoś szczególnie tragiczny, było tylko kolokwium z anatomii, minął bezboleśnie, ale ten to będzie masakrą. Angielski, biofizyka. Jednym słowem cudownie, szczególnie, że dwa dni pod rząd. Potem dzień przerwy, podstawy pielęgniarstwa (muszę poćwiczyć bandażowanie), i dzień wolnego, by przygotować się na kolejną masakrę czyli egzamin z angielskiego, zaliczenie z semestru z podstaw, ponieważ moja prowadząca zapowiedziała coś takiego oraz egzamin z anatomii. Po prostu cudownie. Do tego oczywiście muszę zabrać się za mapowanie, które cały czas mam przed sobą, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać. Nie wiem, jak je napisać i to jest najgorsze. Powiem szczerze, że w ostatnią noc przed powrotem na uczelnię znowu przyszły mi do głowy wszystkie te negatywne myśli, że co ja sobie wybrałam. Myślę o przyszłym semestrze i ehhh, nie będzie fajnie :/ Byle d

Czas wracać

Szczerze powiedziawszy paskudnie się rozleniwiłam, ale sądzę, że to dobrze, akumulatory zostały naładowane i właśnie o to chodzi w czasie przerwy świątecznej. W styczniu czeka mnie wiele, ponieważ mamy anatomię, biofizykę, angielski, socjologię oraz prawdopodobnie jeszcze inne przedmioty, których jeszcze nie mamy potwierdzonych. Ale w sumie pierwszy semestr już minął. I to dobrze. Czas na studiach leci jak struś pędziwiatr. Nawet nie wiem jak mi minął listopad czy też grudzień. To niesamowite. Ja tymczasem lecę cieszyć się ostatnimi chwilami wolnego :) Pozdrawiam serdecznie.